Chiny

Polonez i Tesla, czyli Chiny dawniej i dziś

Pewnego wieczoru, podczas mojego ostatniego prywatnego pobytu w Chinach, siedzieliśmy w domu u znajomych rozmawiając o kuchni Chińskiej. Do ugotowania jednej z potraw potrzebny był składnik, którego akurat nie było w domu. Myślałem, że nici z dania bo późna pora nie rokowała nadziei na zakupy. Okazało się, że składnik ten można zamówić przez internet. Pomyślałem, że jednak zakupy w normalnym sklepie będą szybsze niż czekanie na przesyłkę do przynajmniej następnego dnia. Jakie było moje zdziwienie gdy dotarła ona po około 40’ od złożenia zamówienia. Jak się okazało są sklepy internetowe, które mają swoje centra logistyczne w poszczególnych dzielnicach dużych miast i gwarantują dostarczenie zamówionego towaru w ciągu godziny. W przeciwnym wypadku oddają pieniądze.

Chiny, w niewiarygodnym tempie, bo w ciągu ostatnich 25-30 lat, poczyniły olbrzymi skok cywilizacyjny. Tempo to narastało powoli od końca lat 80-tych, by wzrosnąć gwałtownie w połowie lat 90-tych. Od tego czasu cały czas rośnie. Moje zainteresowanie tym krajem zaczęło się na przełomie lat 80-tych i 90-tych, czyli tuż przed tym nagłym przyspieszeniem.

Wszechobecne rowery

Kiedy w 1990 roku, po raz pierwszy dotarłem do Chin, zobaczyłem jeszcze te „dawne Chiny”. Te z naszych wyobrażeń o tym kraju (choć obecnie to wyobrażenie już się zmienia). Od tego czasu byłem tam wielokrotnie (zarówno prywatnie jak i pilot wycieczek), ale dzięki tej pierwszej (prywatnej) podróży, mogę o wiele lepiej zrozumieć i docenić tą niewiarygodną zmianę jakiej kraj ten dokonał od tamtego czasu. Gdy wtedy przyjechałem do Pekinu i wysiadłem z pociągu z Ułan Bator, oczom moim ukazała się panorama miasta, a właściwie zatłoczony dworzec kolejowy i plac przed nim. To co rzuciło się w oczy, to mrowie ludzi i wszechobecne rowery. Za to

prawie całkowity brak samochodów

Chińczycy nie mogli jeszcze wtedy posiadać prywatnych samochodów. To dopiero miało nastąpić w połowie lat 90-tych. Patrząc na obecny ruch samochodów i rozwiniętą sieć dróg, wydaje się to niewiarygodne, jak z baśniowej opowieści czy legendy. W tamtym czasie, poza rowerami, jedynymi pojazdami poruszającymi się po ulicach były pojazdy transportu publicznego, służb (policja, pogotowie itp.), ciężarowe, dostawcze oraz taksówki (jednymi z najlepszych – najdroższych, były nasze Polonezy). Były też oczywiście samochody firmowe, które prowadzone były przez firmowych kierowców.

Prywatne osoby nie mogły posiadać praw jazdy. Szerokie ulice były prawie puste, za to, wydzielony przy chodniku pas dla rowerów, pełen był Chińczyków podążających w niespiesznym tempie przed siebie. Nikt się nie spieszył, nikt nikogo nie wyprzedzał. Niektóre skrzyżowania głównych ulic były trzypoziomowe. Górny i dolny dla samochodów, natomiast środkowy (na poziomie ulicy) dla rowerów. Wzdłuż najważniejszych ulic stali, ubrani na żółto, Chińczycy z chorągiewkami, którzy w godzinach szczytu, kierowali ruchem … rowerów.

Obecnie rowerów prawie już nie ma. Zastąpiły je skutery. Co ciekawe, głównie elektryczne, przez co prawie ich nie słychać. Jeżdżą nie tylko po ulicach, ale często też po chodnikach. Nie przestrzegają żadnych zasad. Dlatego trzeba uważać jak się chodzi. To, że jesteśmy na chodniku, czy przejściu dla pieszych, na zielonym świetle, nie oznacza, że możemy czuć się bezpiecznie i nie musimy uważać. Skutery są zresztą plagą w całej dalekiej Azji. Nie dość, że jeżdżą wszędzie (częstym obrazkiem jest skuter jadący pod prąd lub jadący po chodniku, skracając sobie drogę czy omijając korek na skrzyżowaniu), to jeszcze wszędzie parkują, często blokując chodniki. Oczywiście trafiają się też skutery spalinowe, czy motocykle (tylko takie mogą udźwignąć większe ciężary), ale by ich używać należy płacić dużo wyższy podatek.

Poza skuterami, ulicami pędzi fala samochodów. W większych miastach, na głównych ulicach i obwodnicach (kilkupasmowych), praktycznie przez cały dzień są korki. Chińczycy prawie nie przestrzegają zasad ruchu. Czerwone światło jest często sugestią, choć to się powoli zmienia, zwłaszcza w większych miastach (niestety tylko wobec samochodów – rowery i skutery jadą nadal jak chcą). Nikt nikogo nie wpuszcza. Każdy pędzi przed siebie nie zważając na innych (jedynie na tyle, by uniknąć stłuczki). Bardzo częstym obrazkiem jest wyjazd z drogi podporządkowanej (zwłaszcza przez skuter czy rower) bez żadnego sprawdzania czy coś jedzie. Kiedyś widziałem jak na jednym z głównych skrzyżowań w centrum Pekinu, policjant kierował (a właściwie próbował) ruchem. Wszyscy na niego trąbili, a każdy jechał jak chciał.

Dopiero od kilku lat wprowadzono kursy i egzaminy na prawo jazdy. Wcześniej też były prawa jazdy, ale podejście do ich uzyskania było zupełnie inne. Normalnym było, że dostawały je osoby, które nie przeszły żadnych kursów czy egzaminów. Spowodowało to brak znajomości przepisów ruchu i tym samym nieprzestrzeganie ich. Chińczycy przenieśli zachowania z codziennego życia na zasady jazdy samochodem. Innymi słowy każdy uważa, że ma pierwszeństwo i pcha się zawsze do przodu nie zważając na innych (niech inni uważają).

Mogłoby się wydawać, że taka sytuacja powoduje, że jest dużo wypadków. Oczywiście zdarzają się. Zwłaszcza kolizje samochodów ze skuterami, rowerami czy pieszymi. Dominują jednak stłuczki. Mimo tego braku przestrzegania zasad, tej ‘wolnej Amerykanki’…oops, właściwie ‘wolnej Chinki’, Chińczycy jeżdżą wolno i bez brawury. Pamiętam jak wracałem kiedyś taksówką w Szanghaju. Była prawie pierwsza w nocy. Kierowca jechał jedną z głównych, kilkupasmowych, ulic miasta, praktycznie pustą o tej porze, nie przekraczając 50km/h. Czy wyobrażacie sobie taką sytuację w Polsce? Może to sprawia, że jeżeli już dochodzi do wypadku/stłuczki, to nie jest on taki groźny. Poza tym bardzo rozwinięty jest monitoring. Kamery są prawie na każdym rogu. Na obwodnicach są fotoradary, które często robią zdjęcia wszystkim pojazdom (także tym jadącym wolniej) i dopiero potem zdjęcia te są sprawdzane pod kątem wykroczeń. Pozwala to też na inwigilację wszystkich pojazdów mijających dane miejsce.

Szacuje się, że w Chinach jeździ ok. 300mln samochodów. W samym Pekinie jest zarejestrowanych około 6mln. Co więcej, są to głównie nowe samochody, często nieznanych nam, lokalnych marek. Są także Zachodnie samochody, jednak wiele z nich, to modele robione tylko dla Chin, bądź zmodyfikowane te, znane z innych krajów. Często są one powiększane. Chińczycy lubią pokazać swój status i pozycję, dlatego wybierają duże modele. Patrząc na rzekę samochodów osobowych można zauważyć, że dominują samochody nowe. Prawie nie spotyka się starych. Tylko ciężarówki i samochody dostawcze, to w dużej części pojazdy starsze i noszące ślady długiej eksploatacji.

Jak zapanować nad taką masą pojazdów?

By ograniczyć korki władze wprowadzają ograniczenia w ruchu. Początkowo były dni dla samochodów z numerami rejestracyjnymi parzystymi i nieparzystymi. Niestety to nie pomogło. Bogaci Chińczycy omijali ten zakaz posiadając dwa samochody, z których jeden miał numer parzysty, a drugi nieparzysty. Władze zmieniły więc zasady (różne miasta stosują własne rozwiązania). Obecne ograniczenia zależą od tego na jaką cyfrę kończy się numer (np. 1,5 – zakaz jazdy w poniedziałki, 2,6 -wtorki itp.). Co miesiąc (choć to zależy od miasta) zmieniane są zakazane dni dla danego numeru tak, by wszyscy mieli możliwość jazdy w każdym dniu tygodnia. Zakaz ten dotyczy tylko dni pracujących i zwykle dotyczy pewnego przedziału godzinowego (np. 7-19), poza którym nie obowiązuje, ale to zależy od miasta.

Innym sposobem na ograniczenie ilości samochodów jest limit rejestracji nowych. W Chinach numer rejestracyjny przypisany jest do kierowcy, a nie do samochodu. Samochód można kupić bez problemu (choć trzeba już mieć numer rejestracyjny), ale rejestracji już nie. Organizuje się co miesiąc losowania, w których losuje się np. ok. 20tys nowych numerów/osób (Pekin). Jak ktoś ma szczęście to już po pierwszym czy drugim losowaniu może dostać numer. Pechowcy mogą czekać nawet kilka lat.

Kiedyś omijano to przez sprzedaż samochodu z numerem rejestracyjnym, bądź samego numeru. Obecnie jest to niemożliwe. Numer przypisany jest do osoby. W momencie kupna nowego samochodu można przełożyć go do nowego (informując o tym władze i dostając nowy dowód rejestracyjny na nowy samochód z naszym starym numerem – nie można dowolnie przekładać numeru z jednego swojego samochodu na inny). Jak ktoś nie chce już korzystać z numeru, to nie może go odsprzedać. Ma rok czasu na ewentualny zakup nowego samochodu. Jak tego nie zrobi to taki numer wraca do ogólnej puli numerów do rozlosowania.

Jedynie kupując samochód elektryczny, numer rejestracyjny możemy dostać dużo łatwiej. Podobno władze Pekinu chcą by wszystkie taksówki były samochodami elektrycznymi. Obecnie na drogach pojawia się coraz więcej takich samochodów. Dominują samochody Tesli.

Szał budowlany

Poza zwiększeniem ruchu na ulicach w Chinach rozpoczął się szał budowlany. Zarówno infrastruktury transportowej, jak i budynków. Powstają nowe dzielnice (często na miejscu starych), a czasami nawet nowe miasta. Tempo budowy jest ogromne. Chińczycy mówią, że narodowym ptakiem Chin… jest żuraw, bo zawsze w polu widzenia jest kilka… budowlanych.

Niestety to wszystko odbywa się dużym kosztem. Burzone są całe dzielnice starej zabudowy lub tereny rolne zamieniane są na nowe dzielnice. Mieszkańcy są wysiedlani i choć dostają rekompensatę na zakup (lub budowę) nowego mieszkania/domu, to na wyprowadzkę nie mają zbyt dużo czasu i raczej rzadko mogą zaprotestować.

W Chinach nie remontuje się kilkudziesięcioletnich domów, tylko je wyburza. Ludzi przeprowadza się do nowych dzielnic budowanych na obrzeżach miast, a uzyskane miejsce wykorzystuje do budowy biurowców i centrów handlowo-usługowych. Dzięki temu miasto powoli rozrasta się. Centrum przekształca się w tereny biurowo-handlowo-usługowe, a dzielnice mieszkaniowe odsuwane są na zewnątrz.

Niestety znikają z tego powodu całe zabytkowe dzielnice. W Chinach istnieje przysłowie, które w tłumaczeniu można przedstawić jako: „żeby nowe mogło nadejść, stare musi odejść”. Obecnie trochę się to uspokoiło, ale jeszcze niedawno, czasami prawie z dnia na dzień, znikały całe stare, zabytkowe dzielnice. Znam Chińczyków, którzy mówili mi, że w latach 90-tych, wracając z 2-tygodniowego urlopu, musieli się uczyć miasta na nowo, bo w międzyczasie znikały całe jego części. Często mieszkańcy dostawali dzień czy dwa na opuszczenie domów, po czym na teren wjeżdżały maszyny, które w ciągu jednej doby, czy dwóch, oczyszczały cały teren. Z tego powodu zniknęło wiele zabytków (np. wiele dzielnic hutongów w centrum Pekinu).

Na szczęście władze w porę się zorientowały, że turyści nie przyjeżdżają, by oglądać nowe budowle ze szkła i stali i zachowały w centrum Pekinu trzy dzielnice hutongów. Niestety często są one odbudowywane od zera. Z zewnątrz wyglądają tak samo, ale to nie są te same, stare mury. Pachną nowym tynkiem, cegłą i czystością. Zresztą jest to charakterystyczne dla wielu krajów dalekiej Azji. Od czasu do czasu burzy się stare budowle i odbudowuje je z takich samych materiałów, by wyglądały tak samo jak wcześniej. Tempo budowy zarówno dróg jak i domów jest niewiarygodne. Tam gdzie jeszcze niedawno były pola uprawne, po kilku miesiącach wyrasta nowa dzielnica miasta.

Smog czy Smok, czyli coś o jakości powietrza

Ten cały rozwój pociąga za sobą wzrost zanieczyszczeń. Zwłaszcza jakość powietrza w miastach bardzo się pogorszyła. Jednym z najważniejszych symboli chińskich jest Smok, którego wizerunki można spotkać w wielu miejscach kraju. Niestety nie ma on nic wspólnego ze Smogiem, który stał się codziennością w wielu miastach Chin. Wielu Chińczyków, zwłaszcza z największych miast kraju, odwiedzających Polskę, robi zdjęcia naszego błękitnego nieba. To co u nas można zobaczyć w każdy pogodny dzień, tam jest rzadkością. Widokiem, który można zobaczyć kilka razy w roku. W większości dużych miast zamglenie występuje prawie codziennie. Podczas najgorszych dni nie widać sąsiednich budynków, wiele osób ma problemy z oddychaniem, a władze sugerują pozostawanie w domach (zwłaszcza osobom starszym). W Pekinie dzieje się to nawet teraz, gdy prawie cały przemysł został wyprowadzony poza miasto (stało się to podczas organizacji olimpiady w 2008 roku), a kilka lat temu zamknięto ostatnią kotłownię węglową w mieście.

Jak widać problemy z jakością powietrza są nadal. A co mają powiedzieć mieszkańcy miast przemysłowych, gdzie wiele fabryk nadal pozostało wewnątrz miast.

Na szczęście dopływ zanieczyszczeń do rzek, przynajmniej tych największych, został znacznie zredukowany. Nowe miasta buduje się z oczyszczalniami ścieków, a istniejące, powoli w nie wyposaża. Niestety, mimo tych wszystkich zabiegów, problem z zanieczyszczeniem środowiska się powiększa i nie ma dobrego pomysłu jak go zmniejszyć (bez wpływu na rozwój gospodarczy kraju).

Infrastruktura transportowa

Chińczycy są niezwykle praktyczni i myślący o przyszłości. Drogi budowane są na ruch jaki przewiduje się, że będzie za 5 lat (u nas buduje się na natężenie ruchu jakie było 15 lat temu). Rozbudowuje się linie metra na tereny, gdzie dopiero planuje się budowę nowych dzielnic. Jak dotarłem do Pekinu w 1990 roku były dwie linie metra. Obecnie jest ich 22 (łącznie prawie 700km – od grudnia 2019r na pierwszym miejscu na świecie pod względem wielkości jego sieci)  – zaledwie 30 lat później. Rozbudowa metra nabrała tempa na 8 lat przed olimpiadą w 2008r (kiedy Chiny dowiedziały się że będą jej gospodarzami). Czyli wychodzi 1 linia metra rocznie. Porównajmy to z naszą Warszawą (bez urazy dla jej mieszkańców). Zresztą nawet w porównaniu z innymi miastami Zachodu wypada to niewiarygodnie.

Jeśli chodzi o drogi, to w 1990r było około 200(!)km autostrad. Pekin kończył się na 3 obwodnicy. Obecnie istnieje 6 obwodnic, a budowana jest kolejna. Każda z nich ma po kilka pasów ruchu w jedna stronę. Obwodnice najbardziej zbliżone do centrum (zwłaszcza 2, 3 i 4) są zakorkowane prawie przez cały dzień. Podobnie jest w innych dużych miastach. Obecna sieć autostrad oplata całe Chiny. Tak samo jest też z siecią szybkiej kolei, której pociągi rozwijają ponad 300km/h. Dociera ona obecnie do większości miejsc w kraju. Linie te są wydzielone, a w miastach budowane są osobne dworce, tylko na potrzeby tej kolei.

Do całej tej sieci transportowej dochodzi jeszcze transport lotniczy. Powstało wiele lokalnych linii lotniczych. Wszystkie wyposażone w nowe samoloty Airbus czy Boeing w ilościach liczonych w setki. Do większości miast jest po kilka połączeń dziennie, a obłożenie miejsc w samolotach sięga prawie 100%. Lotniska prowincjonalne przekraczają wielkością wiele głównych lotnisk Europejskich. Ciągle są rozbudowywane stare i budowane nowe. W Pekinie na Olimpiadę w 2008r. otwarto nowy, trzeci już terminal lotniska międzynarodowego. Rok temu natomiast (w 2019r.), 12 lat później, oddano do użytku zupełnie nowe, dużo większe lotnisko. W wielu miastach powstają nowe, bardzo nowoczesne terminale, świetnie skomunikowane z centrum miast.

Co z tym handlem internetowym?

Zacząłem od historii ze sklepem internetowym. Jeśli chodzi o handel internetowy to Chiny są obecnie przodującym krajem w tej dziedzinie. Wszystkie najnowsze pomysły i rozwiązania powstają w tym kraju.

Rząd Chiński blokuje dostęp do takich stron i aplikacji jak Google (w tym gmail), Facebook, Youtube, Instagram czy WhatsApp (choć co do tego ostatniego to sytuacja się zmienia). Nie mówiąc o wielu stronach dzienników Zachodnich jak CNN czy BBC. Do niedawna, sposobem by jednak mieć do nich dostęp był VPN. Choć na razie korzystanie z niego nie jest zakazane, to obecnie nie można nigdzie w Chinach dostać takiej aplikacji (została usunięta ze wszystkich sklepów z aplikacjami). By korzystać z VPN należy go zainstalować poza granicami Chin.

Nie można jednak powiedzieć, że Chińczycy są przez to pokrzywdzeni. Mają oni swoje odpowiedniki, a biorąc pod uwagę skalę kraju i ilość jego mieszkańców, często liczba użytkowników przekracza tą, w Zachodnich oryginałach. Największe firmy internetowe oznaczone są skrótem BAT: Baidu, Alibaba, Tencent.

Baidu jest wyszukiwarką interenetową, odpowiednikiem naszego Google.

Alibaba jest największą platformą handlu internetowego, odpowiednikiem firmy Amazon, choć nie do końca. W jej skład wchodzą dwa duże sklepy internetowe: Taobao oraz TianMao (na zachodzie znany jako Tmall). Pierwszy z nich jest dla zwykłych użytkowników – odpowiednik naszego Allegro. Drugi natomiast skupia sklepy internetowe dużych firm. Można tam spotkać zarówno duże sklepy, sprzedające np. samochody, jak i mniejsze. Są także Polskie firmy jak Ziaja, Dermedic, Mlekovita i inne (choć te same produkty są dużo droższe niż w Polsce). Alibaba jest nam bardziej znana dzięki Aliexpress – gałęzi firmy odpowiadającej za handel międzynarodowy.

Ostatnią z trzech wielkich firm jest Tencent. Jest to międzynarodowa korporacja technologiczna, której działalność skupia się na nowoczesnych technologiach i Internecie. Są oni właścicielem aplikacji WeChat, która w Chinach jest odpowiednikiem skrzyżowania naszego WhatsAppa z Facebookiem, do tego rozbudowana o wiele dodatkowych opcji. Chyba każdy Chińczyk posiada ją w swoim smartfonie. Umożliwia ona nie tylko rozmowę (także video), czy chat. Można też nią płacić oraz uruchamiać wiele mikroprogramów, które umożliwiają zamówienie jedzenia, rezerwację miejsca w restauracji, taksówki, wypożyczenie roweru miejskiego i wiele innych rzeczy. W skład firmy Tencent wchodzi także QQ – jest to odpowiednik naszego WhatsAppa, ale używany głównie przez młodzież.

Co do pozostałych dużych firm internetowych i aplikacji to odpowiednikami naszego Youtuba są: Youku, Bilibili oraz Aiqiyi. Bardzo dużą firmą internetową jest też Jindong, która jest zarówno sklepem internetowym jak i firmą świadczącą internetowe usługi finansowe. Oczywiście sklepów internetowych jest bardzo dużo, także wiele banków czy instytucji finansowych oferuje swoje produkty on-line. Powyżej wymieniłem tylko te największe i najbardziej znane.

Jak wspomniałem wcześniej, obecnie większość transakcji przeprowadza się bezgotówkowo. Coraz więcej Chińczyków przestaje nosić z sobą pieniądze, ponieważ za wszystko można zapłacić telefonem. Jest coraz mniej miejsc, które przyjmują tylko gotówkę. Co więcej, pojawiają się miejsca gdzie gotówką płacić nie można.

Poza płatnością kartą płatniczą, dominują dwa systemy płatności bezgotówkowych: WeChat oraz Alipay (należący do Alibaby). W każdym miejscu, przy kasie (także w taksówkach i na straganach), wystawione są kody kreskowe QR umożliwiające płatność w obu tych systemach. Wystarczy go zeskanować, wpisać sumę i… gotowe. Kwota pojawia się na koncie docelowym w kilka sekund. Taka forma płatności jest bardziej rozpowszechniona niż płatność kartami. Niestety jest ona praktycznie niedostępna dla obcokrajowców. Konta w obu wspomnianych systemach powiązane są z kontem bankowym, ale tylko w bankach Chińskich. Niestety nie każdy może otworzyć w nich konto. Osoby z wizami turystycznymi oraz krótszymi niż rok nie maja takiej możliwości (może je założyć jedynie osoba studiująca bądź pracująca w Chinach).

Trochę się rozpisałem. Mam nadzieję, że nie znudziłem Was zbytnio. Artykuł ten jest pierwszym na moim blogu. Poruszyłem w nim kilka tematów, które pokazują jak Chiny, w bardzo krótkim czasie, zmieniły swoje oblicze. Wizerunek, który często odbiega od tego jaki, jeszcze kilka lat temu, mieliśmy myśląc o tym kraju.

Jednakże Chiny to nie tylko szybki rozwój i nowe zdobycze cywilizacyjne. Zresztą nie powinny one dziwić. W swojej, liczącej wiele tysięcy lat, historii Chińczycy odkryli i wynaleźli wiele rzeczy, które zmieniły historię wielu krajów i wpłynęły na rozwój cywilizacyjny świata. W kolejnych artykułach na moim blogu pragnę nie tylko rozwinąć poruszone w tym pierwszym wpisie, tematy. Poza przedstawieniem współczesnych Chin, chciałbym przybliżyć Wam też historię i niezwykle bogatą kulturę tego fascynującego kraju oraz pokazać wiele ciekawych miejsc.

Zapraszam na wspólną podróż.

Kierunek na…Orient!

4 komentarze

    • Michał

      Dziękuję za zainteresowanie blogiem. To prawda w Chinach jest nadal wiele rowerów, ale dużo mniej niż kiedyś. Dużo jest tzw. rowerów miejskich. Dominują jednak skutery i oczywiście samochody. Może w tym ‘tłumie’ skuterów i samochodów rowery gdzieś się chowają. Zdecydowanie jest ich jednak mniej niż jakieś 20 lat (i więcej) temu.
      Pozdrawiam.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *