Chiny

Dlaczego Chiny to Państwo Środka?

Każdy ma jakieś wyobrażenie o danym miejscu (kraju), zwłaszcza tym, do którego jedzie.

Chiny – nazwa ta zawsze budziła w nas emocje – dreszczyk podniecenia, ciekawość oraz aurę tajemniczości i egzotyki. Kiedyś był to daleki i tajemniczy kraj, trudno dostępny dla przeciętnego turysty. Wielu kojarzył się z rikszami, polami ryżowymi, opadającymi terasami po zboczach wzgórz oraz pracującymi na nich Chińczykami w stożkowych kapeluszach. W miastach z pagodami, wąskimi uliczkami, dzielnicami niskiej zabudowy i górującymi nad nią świątyniami ze spadzistymi, podwiniętymi na rogach, dachami. Do tego mrowie ludzi i wszechobecne rowery. Poza tym Wielki Mur oraz słynna Armia Terakotowa.

Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Obecny obraz zupełnie odbiega od tych wyobrażeń. Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu taki „dawny” obraz był w głowach osób odwiedzających ten kraj. Jednakże, gdy przybywali oni do Chin, zwykle do dużych miast jak Pekin czy Szanghaj, oczom ich ukazywał się zupełnie inny widok. Coraz więcej turystów jest już świadomych rozwoju Chin, jednakże to, co zastają po przylocie, znacznie przekracza ich wyobrażenia. Wszyscy szeroko otwierają oczy, a szczęka opada ze zdumienia. Powoduje to nie tylko widok, jaki mogą zobaczyć, ale też świadomość tego w jak krótkim czasie kraj ten się zmienił (niecałe 30 lat).

Starą, niską zabudowę ciężko jest już spotkać (przynajmniej w wielkich miastach). Dookoła nowe, wysokie, pnące się po samo niebo, budynki ze szkła i stali. Pomiędzy nimi szerokie wielopasmowe ulice. Jeśli chodzi o świątynie, to większości z nich trzeba szukać pośród wysokich domów nowych dzielnic miast. To, co rzuca się w oczy, to bardzo mała ilość rowerów, nie mówiąc o rikszach, których już dawno nie ma. Mrowie rowerów zostało zastąpione przez mrowie skuterów (głównie elektrycznych) i samochodów. Do tego rozwinięty transport publiczny. Mieszkańcy ubrani kolorowo, zupełnie tak jak w każdym innym mieście Stanów Zjednoczonych czy Europy. W sklepach, wybór towarów jak na Zachodzie. Nawet większy, bo dochodzą rodzime produkcje. Praktycznie wszystko, co sprzedaje się na świecie, można dostać i tutaj. Sklepy internetowe są w stanie dostarczyć towar pod drzwi w ciągu godziny. Obecnie coraz mniej osób używa gotówki, a większość płatności dokonywanych jest bezgotówkowo.

To co jeszcze nas może zaskoczyć, to inne nazewnictwo kraju i niektórych miast. Już lecąc do Chin i przesiadając się na którymś z Europejskich lotnisk, możemy tego doświadczyć, gdy przeglądając tablicę odlotów, na próżno szukamy naszego lotu do np. Pekinu. Dopiero po  numerze lotu i godzinie odlotu dostrzegamy właściwą pozycję. Ale co to, to nie jest lot do Pekinu, tylko do jakiegoś Beijing.

W różnych językach przyjęły się różne nazwy dla tego miasta. Prawidłową, Chińską nazwą jest – Beijing. Podobnie, będąc już w Chinach, na próżno szukamy chińskiego zapisu słowa – Chiny/China. Okazuje się, że oficjalną nazwą kraju jest Zhongguo, czyli właśnie tytułowe Państwo Środka.

Co oznaczają poszczególne nazwy i dlaczego „u nas” używamy innych… O tym poniżej.

Dlaczego Państwo Środka?

W Chinach oficjalną nazwą kraju jest Zhongguo (国), co można przetłumaczyć właśnie jako „Państwo Środka” ( – zhong, oznacza środek, natomiast – guo, obszar otoczony murami, rządzony przez władcę, czyli kraj/państwo). W latach 50-tych XXw. dokonano modyfikacji języka. Powstał wtedy tzw. język uproszczony, który jest obecnie używany w Chinach. Kiedyś jednak stosowano „starą” formę zapisu (tzw. język tradycyjny), w której wiele znaków miało bardziej skomplikowaną formę. W zapisie tradycyjnym nazwę kraju zapisywano 中國. To właśnie taki napis znaleziono po raz pierwszy na naczyniu z brązu z XIw.p.n.e., pochodzącego z czasów Zachodniej dynastii Zhou. To właśnie w czasach panowania dynastii Zhou powstała nazwa „Zhongguo”, co oznaczało kraj otoczony czterema morzami – ówczesny obszar tego królestwa. Obecnie w większości należy on do prowincji Henan (jednej z najludniejszych w kraju).

Na starych mapach, Chiny przedstawiane są centralnie w stosunku do całego świata.
Chińczycy postrzegali świat jako obszar, w którym Chiny, a dokładnie cesarz/król – przedstawiciel Niebios na Ziemi, zajmował centralne miejsce. Tak też postrzegana była hierarchia ważności, którą wyznaczała odległość od centrum, czyli smoczego tronu (smok był symbolem cesarza, władcy). Im coś znajdowało się dalej od niego, tym przywiązywano do tego mniejszą wagę. Dlatego kraje Zachodu (Europę) postrzegano jako obszar tak odległy, że zupełnie nieważny – kraj barbarzyńców.

Skąd się zatem wzięła nazwa ‘Chiny’?

Przez kilka tysiącleci przed naszą erą, teren obecnych Chin, zajmowały królestwa. W zależności od okresu było jedno lub kilka w tym samym czasie. Od XIw.p.n.e. jednym z nich było wspomniane wcześniej królestwo Zhou.

Chińczycy lubią nadawać wielu rzeczom poetyckie nazwy. Czas między 770r.p.n.e., a 475r.p.n.e nazywano Okresem Wiosen i Jesieni (od ‘Kroniki Wiosen i Jesieni’, którego autorstwo przypisuje się Konfucjuszowi), a następujący po nim – Okresem Walczących Królestw (475r.p.n.e-221r.p.n.e.). W tym czasie na terenie obecnych Chin istniało 7 królestw, które rywalizowały, współpracowały, ale zwykle walczyły ze sobą. Jednym z nich było królestwo Qin. W 246r.p.n.e. do władzy doszedł król Zheng, który kolejno podbił pozostałe królestwa i dzięki temu, w 221r.p.n.e. zjednoczył kraj pod jednym przywództwem. By nadać rangę temu wydarzeniu, ogłosił się pierwszym cesarzem zjednoczonych Chin – cesarzem QinShiHuang – Żółtym Cesarzem Qin (na cześć słynnego, mitycznego Żółtego Cesarza). Qin oznaczało tu zarówno nazwę królestwa, skąd pochodził władca, jak i nazwę zapoczątkowanej dynastii.

To właśnie ‘to’ słowo zostało przekształcone w Qina (Sina po łacinie), a następnie w China.

Nazwę ‘China’ po raz pierwszy użyli Portugalczycy, którzy dotarli na te tereny w XVIw. (wcześniej istniała jeszcze nazwa Kataj, której używał Marco Polo, przebywając w Chinach w XIIIw.). Stąd zostało przetłumaczone na wiele ‘Zachodnich’ języków. W Polsce początkowo używano nazwy w liczbie pojedynczej China (wymawianej przez „nasze” ‘ch’), a dopiero potem zmieniono na formę liczby mnogiej – Chiny.

To w końcu Pekin czy Beijing?

Pekin to nazwa występująca w części krajów świata Zachodniego, w tym w Polsce. Natomiast w Chinach (i niektórych państwach) miasto nosi nazwę Beijing (北京), która oznacza ni mniej ni więcej, tylko Północną Stolicę. Bei (北) – oznacza północ, jing (京) -stolicę.

Dlaczego tak ją nazwali? Czy oznacza to, że jest też Południowa Stolica? Okazuje się, że tak. Leżący na południu, a właściwie w środkowych Chinach (nad rzeką Jangcy, niedaleko Shanghaiu), Nanjing (南京), to właśnie Południowa Stolica. Nan (南) – oznacza południe, jing (京) – stolicę. Na Zachodzie funkcjonuje też nazwa Nankin.

Możecie się zastanawiać, czy w takim razie istnieje też Zachodnia i Wschodnia stolica. Otóż tak. Zachodnią stolicą nazywano miasto Xi’an (西安). Xi (西) to po chińsku zachód, a ‘an’(安) oznacza pokój (taki na świecie, a nie w mieszkaniu). Kiedyś funkcjonowała też nazwa Xijing – Zachodnia Stolica. Ciekawe jest, jakie miasto nazwano Wschodnią Stolicą – Dongjing (东京). Otóż tak po chińsku nazywa się Tokio. Dong (东) – oznacza wschód, jing (京) – stolicę.

Obecny podział Chin

W przeszłości, w zależności od okresu, Chiny stanowiły całość pod rządami jednego władcy lub były podzielone na mniejsze królestwa.

Obecnie Chiny zajmują obszar około 9.6mln km2 i są trzecim krajem na świecie pod względem powierzchni (po Rosji i Kanadzie). Niektórzy mówią, że czwartym, po Danii (jeśli wliczyć do jej terytorium Grenlandię).

Kraj dzieli się na:

22 Prowincje + Tajwan (który uważa się za zbuntowaną prowincję, która należy do terytorium Chin),

5 Regionów Autonomicznych (Mongolia Wewnętrzna, Ningxia, Guangxi, Xinjiang i Tybet),

4 Miasta wydzielone (na prawach prowincji) – podlegające bezpośrednio rządowi centralnemu: Pekin, Tianjin, Shanghai i Chongqing,

2 Specjalne Regiony Administracyjne: Hongkong i Macau. Należą one oficjalnie do Chin, ale wspólne mają tylko wojsko i politykę zagraniczną. W pozostałych przypadkach wszystko mają odrębne (jak niezależne państwo).

 

Czy warto jechać do Chin?

Obserwując od 30 lat to niewiarygodne tempo rozwoju dochodzę do wniosku, że Chiny powinno się odwiedzać co jakieś 5 lat. W tym czasie następuje tak wiele zmian, że można zobaczyć zupełnie nowy kraj, a przynajmniej nowy obraz Chin.

Oczywiście zabytki są takie same, a przynajmniej teoretycznie ‘te same’. Wiele z nich jest odrestaurowywanych. Niestety nie zawsze w tej samej formie (są one wyburzane i odbudowywane na nowo). Takim przykładem może być np. Świątynia Nefrytowego Buddy w Szanghaju, która została po kawałku wyburzona i odbudowana w zupełnie innym układzie i wyglądzie budynków. Straciła przez to na swoim uroku i poczuciu przebywania w miejscu, którego wiekowe mury widziały niejedno.

25-30 lat temu, jadąc do Chin, widziano kraj z poprzedniej epoki, będący w tyle za krajami Zachodu. Obecnie podobne odczucie ma się… wracając z tego kraju, który niedługo może stać się centralnym państwem na świecie – prawdziwym Państwem Środka.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *